Oczywiście, że tak. Jeżeli to możliwe, zawrzyjmy ugodę. Ale ostrożnie.
No i zastrzegam, że mówimy tu o drobnych problemach. Oczywiście, czy coś jest drobnym problemem, to zależy (prawda, że to ulubione stwierdzenie prawnika?). Dla jednego poświęcenie (darowanie) kwoty 500 zł, a dla drugiego kwoty 5.000 zł za zabieg, może stanowić cenę za spokój, którą warto zapłacić. Ta „darowizna” może przybrać formę: rezygnacji z otrzymania wynagrodzenia, rabatu, dodatkowego darmowego zabiegu itd. itp.
Pamiętajmy jednak, że każde takie ustępstwo, może wywołać efekt odwrotny od zamierzonego – czyli doprowadzić do procesu (właśnie taki prowadzę: wcześniej wypłacono 8.000 zł, więc teraz mamy roszczenie na kwotę 100.000 zł minus 8.000 zł, czyli 92.000 zł).
Dlatego warto jednak mieć na względzie, co następuje:
- Jeżeli nie popełniliśmy żadnego błędu i chcemy to zrobić „dla świętego spokoju”, a mamy jakiekolwiek wątpliwości, czy to naprawdę uspokoi pacjenta, musimy pomyśleć o zawarciu porozumienia/ugody na piśmie. Takiego, w którym zrzeka się on wszelkich roszczeń, a lepiej zapiszmy, że „uznajemy roszczenia pacjenta za wyczerpane”. (Czy można zrzec się roszczeń na przyszłość i czy zawsze takie zrzeczenie się roszczeń będzie uznane za skuteczne – to temat na doktorat. Ale zawsze to już coś i znacznie utrudnimy zmianę zdania pacjentowi.)
- Jeżeli czujemy, że rzeczywiście popełniliśmy błąd, czyli, że realnie grozi nam postępowanie sądowe (czy z tytułu odpowiedzialności zawodowej), zawsze powinniśmy pamiętać o porozumieniu/ugodzie na piśmie. Reszta uwag – patrz punkt pierwszy.
{ 0 comments… add one now }