Od dłuższego czasu, kiedy czytam wypowiedzi etyków na temat różnych decyzji podejmowanych przez lekarzy, zastanawiam się, skąd ta stanowczość wypowiedzi? To jest dobre, a to jest złe – zadziwia mnie „odwaga” w wypowiadaniu takich tez. Rozumiem, że oczekuje jej dziennikarz, ale etyk chyba ma prawo do wątpliwości. Co innego prawnik.
Oczywiście również działania profesora Chazana są świetnym przykładem, że nie każdy może być lekarzem ani nie każdy może zarządzać podmiotem leczniczym.
Miałem ostatnio zaszczyt wystąpić na Wspólnym Kongresie Polskiego Towarzystwa Żywienia Klinicznego oraz Polskiego Towarzystwa Żywienia Klinicznego dla Dzieci (Warszawa, 29-31 maja 2014) i wygłosić parę słów na temat „testamentu życia” (o czym w następnym wpisie).
Jednak wykłady lekarzy, którzy omawiali problemy stanów terminalnych tak u dorosłych, jak i u dzieci, wygłoszone we wspólnym bloku na temat: „Etyka – czy jesteśmy gotowi na „testament życia”?” doprowadziły mnie do następujących konkluzji:
1. Oczywiście z punktu widzenia prawa, nie ma czegoś takiego, jak luka w prawie! Oznacza to, że sąd w każdym wypadku wyda wyrok – nawet jeżeli prawnik wcześniej doradzi, że brak jest szczegółowych regulacji. W takim wypadku sąd skorzysta z tych przepisów, które są i zastosuje je w drodze wykładni, a nawet – co się zdarza (wbrew temu, że zgodnie z teorią prawa to niedopuszczalne) – w drodze analogii.
Zawsze znajdzie się przepis!
2. Natomiast lekarze podejmują wiele decyzji w sytuacjach „granicznych”, w których prawnik może im jedynie podpowiedzieć, żeby zachowali procedury. Wtedy są chronieni od strony „formalnoprawnej”. Prawnik jednak nie rozstrzygnie dylematu moralnego, bo prawo zawsze wobec rozwoju medycyny jest spóźnione.
3. Czy etyka daje nam odpowiedz? W mojej ocenie etyka też jest znacznie spóźniona wobec medycyny. A może to odwieczny konflikt między racjonalizmem, czyli opartą o dowody medycyną (które oczywiście się zmieniają w czasie – o czym nigdy nie należy zapominać), a rozumowaniem, w którym różne przekonania osobiste (religijne, ideologiczne itd.) przeważają nad zdrowym rozsądkiem.
A kiedyś jeden z moich wykładowców na aplikacji sędziowskiej mawiał: „przepisy należy interpretować w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem”. Dlatego zapewne – z racji wykonywanej pracy – zalecałbym oparcie się przynajmniej na tym w miarę pewnym elemencie (już słyszę głosy sprzeciwu), jakim jest prawo.
{ 2 comments… read them below or add one }
Każdy może trzymać się dowolnych norm etycznych, ale nie każdy powinien pracować na dowolnym sttanowisku.
Może nie dowolnych, ale własnych, prawda? Niemniej co do zasady zgoda.