W procesach lekarskich ciężar udowodnienia swojej niewinności obciąża w zdecydowanym stopniu lekarza i podmiot leczniczy, nie zaś pacjenta dochodzącego swych roszczeń
***
W procesach o błąd medyczny sporym problemem dla lekarza (podmiotu leczniczego) jest fakt, że ciężar dowodu okoliczności zwalniających go z odpowiedzialności spoczywa głównie na nim.
Zgodnie z podstawową zasadą wskazaną w art. 6 K.c. ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne.
Reguła ta ma swoje potwierdzenie w zdaniu pierwszym art. 232 K.p.c., w myśl którego strony są obowiązane wskazywać dowody dla stwierdzenia faktów, z których wywodzą skutki prawne.
Jednak w przypadku procesów medycznych zachodzi niezwykle ważny – z punktu widzenia obrony – wyjątek.Wyjaśnić jednak na wstępie trzeba, że sąd orzeka po dokonaniu analizy prawnej poczynionych w toku procesu ustaleń faktycznych. Natomiast dla dokonania tychże ustaleń przeprowadza postępowanie dowodowe.
W ramach tego postępowania sąd – głównie na rozprawie – wysłuchuje zeznań świadków, wyjaśnień stron oraz dodatkowych ustnych wyjaśnień biegłych, którzy sporządzili opinie na piśmie.
Dodatkowo sąd analizuje wszelkie przedłożone w sprawie dokumenty oraz pisemne opinie biegłych. Wyjątkowo dowodami są różne inne źródła, a w szczególności dowody z nowych mediów, czyli zapisy z smsów, z maili, a także nagrania rozmów.
Czytaj: To pacjent decyduje o leczeniu
Poglądy sądów na dowodzenie
w procesach lekarskich
I właśnie w procesach lekarskich zwrócono uwagę na jeden zasadniczy problem, który ma pacjent dochodzący swoich roszczeń. Mianowicie nie posiada on specjalistycznej wiedzy, której dotyczyć ma dowodzenie. Ponadto nie jest w stanie przedstawić najważniejszych w sprawie dokumentów, gdyż nie dysponuje dokumentacją medyczną.
Dlatego w orzecznictwie Sąd Najwyższy przychylił się do koncepcji dowodu prima facie. Aczkolwiek jego podstawa prawna może budzić wątpliwości, to w praktyce dowód ten uznawany jest za odmianę domniemania faktycznego uregulowanego w art. 231 K.p.c., zgodnie z którym sąd może uznać za ustalone fakty mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, jeżeli wniosek taki można wyprowadzić z innych ustalonych faktów.
I tak w wyroku z dnia 2 czerwca 2010 r. (III CSK 245/09, LEX nr 611825) SN uznał, że dowód ten:
zwalnia stronę ponoszącą ciężar dowodu od żmudnego wykazania wszystkich etapów związku przyczynowego między pierwotnym zdarzeniem sprawczym a szkodą, wymaga jednak wysokiego prawdopodobieństwa istnienia pierwszego i kolejnych zdarzeń sprawczych, pozwalających traktować je, jako oczywiste.
W praktyce oznacza to, że ciężar dowodu zostaje przerzucony na stronę, która się broni: lekarza (lub podmiot leczniczy). To on musi udowodnić, że nie ponosi odpowiedzialności za zdarzenie, które zdaniem pacjenta doprowadziło do szkody.
Przykład procesów wynikających z zakażenia
Szczególnie problem ten uwidacznia się w procesach wynikających z zakażenia. Przykłady z orzecznictwa pokazują jednak również, że przerzucenie ciężaru dowodu na lekarza nie oznacza w takim wypadku jego oczywistej odpowiedzialności.
Ciekawe w tej kwestii jest sytuacja, jaka miała miejsce w sprawie rozstrzyganej ostatecznie przez SN wyrokiem z dnia 23 marca 2007 r. (V CSK 477/06, LEX nr 470003).
Mianowicie…
w toku postępowania przed Sądem pierwszej instancji ustalono, że w 1993 r. powódka miała operację serca, później w toku leczenia oraz pobierania materiałów do analiz następowało przerwania ciągłości tkanek.
W 2000 r. przebywała w szpitalu w związku z zabiegiem podnoszenia powiek, a w 2002 r. okazało się, w czasie pobytu w szpitalu, że jest zarażona żółtaczką.
Biegły stwierdził, że nie można wykluczyć zakażenia tą chorobą podczas operacji w 1993 r., ale mnogość zabiegów związanych z przerywaniem ciągłości tkanek nie pozwala wykluczyć zarażenia gdzie indziej.
Prawdopodobieństwo zakażenia w szpitalu w roku 1993 wynosi ok. 40-50%. Podobnie z drugiej opinii wynika, że do zakażenia mogło dojść w 1993 r. podczas pobytu w szpitalu, ale równie prawdopodobne jest takie zakażenie w okresie późniejszym.
Powódka twierdziła, że do zakażenia jej doszło podczas pobytu w szpitalu w 1993 r.
W końcu SN doszedł do wniosku, że również dowody prima facie muszą podlegać stosownej ocenie. I uznał w tym wypadku, że „nie został wykazany związek przyczynowy pomiędzy zakażeniem powódki wirusem HCV a pobytem w szpitalu w 1993 r.”
Warto jest zatem wyważyć ciężar dowodu w drodze rozsądnej oceny przez sąd, o ile taka jest dokonywana.
Dlatego należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden wyrok, tym razem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 28 kwietnia 1998 r. (I ACa 308/98, PiM 2002/12/147, Lex nr 76297), w którym tenże zauważył, że:
w razie zakażenia pacjenta chorobą zakaźną, pozwany szpital chcąc się zwolnić od odpowiedzialności powinien przynajmniej wykazać, że istniało wysokie prawdopodobieństwo innego powstania szkody.
Wniosek
Na koniec warto więc ponownie podkreślić, że w procesach lekarskich ciężar udowodnienia swojej niewinności obciąża w zdecydowanym stopniu lekarza i podmiot leczniczy, nie zaś pacjenta dochodzącego swych roszczeń.
{ 0 comments… add one now }
{ 1 trackback }