W kolejnym wyroku Sąd Najwyższy potwierdza, że to pacjent decyduje o leczeniu.
Często doradzając lekarzom spotykam się z reakcją, że nie jest możliwe wdrożenie takich reguł postępowania w ich podmiocie leczniczym, żeby zniwelować ryzyko zarzutu ze strony pacjenta jakoby ten nie został właściwie poinformowany.
Niemniej nieustannie trzeba przypominać, że za utrwalony należy uznać pogląd nie tylko nauki prawa, ale i orzecznictwa, że poprzez wyrażenie zgody na leczenie, to pacjent podejmuje decyzję o leczeniu!
Jak wyjaśnił w uzasadnieniu wyroku z dnia 18 stycznia 2013 r. (IV CSK 431/12, Lex nr 1275006) Sąd Najwyższy „z obowiązkami lekarza dotyczącymi samego procesu leczenia wiąże się integralnie obowiązek udzielenia odpowiedniej informacji.
Prawidłowe wypełnienie obowiązku poinformowania jest konieczną przesłanką wyrażenia przez pacjenta prawnie wiążącej zgody na ustalone leczenie (określanej mianem zgody „objaśnionej”, „poinformowanej” lub „uświadomionej”), a bezskuteczność zgody spowodowana nieudzieleniem właściwej informacji przesądza o bezprawności działania lekarza.
Celem spoczywającego na lekarzu obowiązku wyjaśnienia pacjentowi skutków zabiegu operacyjnego jest, by pacjent podejmował decyzję o wyrażeniu zgody na zabieg z pełną świadomością tego, na co się godzi i czego, w tym jakich powikłań, może się spodziewać (…).
Obowiązek informacji uregulowany w art. 31 ust. 1 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty obejmuje normalne, przewidywalne, choćby nawet występujące rzadko, ale niedające się wykluczyć, następstwa zabiegu operacyjnego, zwłaszcza gdy mają one niebezpieczny dla życia lub zdrowia charakter; nie oznacza to, by informacja miała zawierać wszystkie możliwe następstwa zabiegu, nawet nietypowe i nieobjęte normalnym ryzykiem podejmowanego zabiegu, które mogą wystąpić w szczególnych wypadkach powikłań.”
W dalszej części uzasadnienia Sąd zajął się właśnie próbą ustalenia, które powikłania można uznać za „rzadkie”. SN ocenił w tym kontekście negatywnie ustalenia Sądu Apelacyjnego.
Mianowicie stwierdził, że oceniając fakt uszkodzenia przełyku podczas usuwania guza tarczycy Sąd Apelacyjny błędnie uznał go za „rzadkie powikłanie”.
Wskazał, że „powikłanie to, niewątpliwie mające niebezpieczny dla zdrowia charakter, jest raczej objęte normalnym ryzykiem podejmowanego zabiegu, aniżeli niedającym się przewidzieć, nadzwyczajnym i szczególnym wypadkiem. Gdyby uszkodzenie przełyku było taką zwyczajną komplikacją operacji tarczycy, jak można by wnosić z oceny wyrażonej przez Sąd Apelacyjny przy analizowaniu (…) błędu lekarskiego, to bardziej przekonujących argumentów i głębszej analizy, niż zawarte w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, wymagałaby obrona tezy, że nie mieściło się ono w ramach informacji, której powódce należało udzielić po to, by decydując się na operację miała świadomość, na co się godzi i czego może się spodziewać.”
Orzeczenie to pokazuje jaki jest związek między oceną błędu lekarskiego sensu stricto a decyzją pacjenta co do leczenia w kontekście udzielonej informacji przez lekarza.
Wniosek nasuwa się sam: czym pełniejsza informacja udzielona pacjentowi, tym bezpieczniejsza nasza sytuacja prawna.
{ 2 comments… read them below or add one }
Im bezpieczniejsza nasza sytuacja prawna, tym gorzej dla zdrowia pacjenta.
I teraz pytanie, jak tu się odnieść do przysięgi Hipokratesa?
Absolutnie nie mogę zgodzić się z takim postawieniem sprawy. Jest dokładnie odwrotnie, bo czym lepsze są procedury, tym więcej pacjent ma informacji, tym bardziej świadomą decyzję podejmuje i tym bezpieczniejszy jest lekarz. Ale muszę do Pana/Pani komentarza odnieść się szerzej – już wkrótce.