Ponieważ do tekstu, który zamieściłem na blogu, a który pojawił się równocześnie na stronie Wyborczej.biz znalazły się komentarze, do których również chciałbym się odnieść, zamieszczam poniżej moją odpowiedź.
1) Oczywiście nie znam akt sprawy i opieram się wyłącznie na doniesieniach medialnych – stąd między innymi założenie, że koperty były po operacjach, ale odniosę się też do sytuacji, gdyby nawet były dawane przed operacją.
2) Zanim wyjaśnię kwestie prawne, wskażę, że zgadzam się z sądem co do oceny metod śledczych. Przecież nie chodzi o to, że Pan doktor był torturowany, bo nie ma na to dowodów. Ale jak słusznie zauważył sędzia nie było uzasadnienia dla zastosowanych procedur (a raczej skrajnego ich łamania). Dopóki bowiem nie wykazano (a można było oprzeć się na kilkuset godzinach nagrań – to co niby miało dać przesłuchiwanie do rana?) najpoważniejszych zarzutów, to czy mobbing, łapówki w postaci kwiatów i piór, to są zarzuty na tyle poważne, żeby angażować cały aparat za nasze podatki i wozić po nocy świadków? Czy właśnie tego nie powinna Prokuratura się wstydzić? Oczywiście zawsze można być zwolennikiem lub przeciwnikiem takich metod śledczych. Ja jestem przeciwnikiem.
3) Zwrot Pan doktor wyraża jedynie mój szacunek wobec osoby doktora Mirosława G. W mojej osobistej ocenie zasługuje na niego jako ofiara błędnego działania systemu. Nie chodzi w tej sprawie w ogóle – moim zdaniem – o to, że Pan doktor wziął kilka kopert (a może nawet większe korzyści w postaci rzeczowej), bo to w świetle całokształtu sprawy są bzdury. Tak jak napisałem na Facebooku na stronie mojej Kancelarii, jest to problem społeczny. Zapewniam, że mam doświadczenie z autopsji, kiedy kilkanaście lat temu byłem jedynym ojcem dziecka na całym oddziale, który nie nosił żadnych prezentów i budził powszechny szok. Teraz również zachowania społeczne się zmieniły na lepsze. Ale nie wierzę, żebyśmy w setkach różnych sytuacji, nie czuli się zobowiązani do okazania wdzięczności ponad to, co formalnie poprawne. A co dopiero, kiedy ktoś ratuje nam życie!
4) Co do opinii na temat tego, jakim doktor był szefem, czyli co do osobowości oskarżonego, nie mam opinii – poza tym, że nikt nie podważał jego fachowości. Czy zdaniem tego komentatora, adekwatne jest zniszczenie kariery w Polsce, nękanie procesowe przez kilka lat i atak medialny, bo ktoś czasem zbyt nerwowo reagował na zachowania pracowników? Odpowiedź jest chyba jasna.
5) I w końcu kwestia prawna: doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jaka jest obecna linia orzecznicza. Jednak uważam, że błędnie interpretuje ona łapówkę poprzez analizę wartości. Akurat w przypadku lekarza jestem zdania, że nigdy nie powinna być ona penalizowana, za wyjątkiem sytuacji, kiedy lekarz uzależnia leczenie, kolejność leczenia itd. od przyjęcia korzyści. Wartość bowiem jest kwestią względną. A teraz czy możemy stwierdzić poprzez dowody procesowe, czy lekarz operuje lepiej tego, który dał lepszy prezent przed operacją albo jego obietnicę – wątpię. Ale moim zdaniem dopiero taki dowód pozwoliłby na negatywną ocenę. Dlatego stwierdzam, że trzeba również odróżnić odpowiedzialność karną od etycznej (a w konsekwencji zawodowej).
{ 0 comments… add one now }