Właśnie na wyborcza.pl pojawiła się informacja, że firma z Wrocławia zapewnia „formalizację związku partnerskiego”. I jakkolwiek samo nazwanie kompleksowej umowy majątkowej pomiędzy dwoma osobami, którzy żyją w związku partnerskim jest nieco na wyrost, to sam pomysł należy uznać za ciekawe rozwiązanie.
Umowa ta z założenia obejmuje różne zagadnienia związane ze spadkobraniem (testament), umocowaniem do działania przed różnymi urzędami (pełnomocnictwa), a także dostęp do informacji medycznej.
I na pewno umowa ta okaże się wiążąca między partnerami. Pytanie czy na pewno zawsze wiązać będzie na zewnątrz. Konieczna jest tu bowiem jedna istotna uwaga.
Wspomniano w tekście, że do tej pory nie było żadnych problemów. Być może tak właśnie jest, niemniej może to też wynikać z krótkiego czasu obowiązywania tychże umów. A dotyczą one kwestii, które mogą się ujawnić nawet po latach od jej zawarcia.
Trudno mi bowiem sobie wyobrazić, żeby umowa ta miała jakiekolwiek praktyczną moc, jeżeli nie zostanie zawarta w formie aktu notarialnego. Podkreślam: „praktyczną”, gdyż w wielu urzędach w Polsce pokutuje wymóg notarialnego pełnomocnictwa mimo, że żaden przepis – co do zasady – takowego nie wymaga. Niemniej za zupełne minimum należy uznać notarialne poświadczenie podpisu.
Dotyczy to w szczególności dostępu do informacji medycznej, czy dalej idącego upoważnienia uprawniającego do uzyskania dokumentacji medycznej. Definicja bowiem osoby bliskiej w ustawie o prawach pacjenta i RPP została tak skonstruowana, że może to być jakakolwiek osoba wskazana przez pacjenta.
Wyłącznie jednak poświadczenie podpisu bądź sama forma aktu notarialnego pozwalają na bezpieczne przyjęcie, że osobą, która je podpisała jest nieprzytomny pacjent. Wówczas upoważniony musi oczywiście dysponować odpisem tego aktu.
{ 0 comments… add one now }