Media poinformowały właśnie o procesie o 8 mln, czyli prawdopodobnie najwyższym kwotowo żądaniu odszkodowania w procesie opartym na błędzie medycznym. Skutkiem był zgon pacjenta.
Jednak informacje te nie są jeszcze kompletne.
Wiemy, że pozew w Sądzie Okręgowym w Krakowie przeciwko 12 podmiotom złożyła matka zmarłego. Jej 22-letni syn poddany był leczeniu kanałowemu w gabinecie dentystycznym. Następnie rana zaczęła ropieć, trafił do szpitala, z którego przewieziono go do kolejnego szpitala, gdzie nastąpił zgon.
Przyczyną śmierci pacjenta była sepsa.
Nie mogę nie zauważyć, że właściwie należałoby wysłuchać mojego szkolenia, żeby skomentować wszystkie problemy w tej sprawie.
Spróbuję jednak wymienić najważniejsze zagadnienia:
I. Odszkodowanie a zadośćuczynienie – pojawiają się komentarze dotyczące wysokości zadośćuczynienia. Trzeba więc podkreślić, że tym się odróżnia odszkodowanie, które jest wartością obiektywną i policzalną, od zadośćuczynienia, które stanowi wyraz subiektywnych odczuć i jest oceniane również z subiektywnego punktu widzenia przez sąd.
Żyjemy w czasach compensation culture, czyli takich, kiedy ból i cierpienie możemy zmonetaryzować i takiej wartości roszczenie kierować wobec podmiotów uznawanych przez nas za odpowiedzialnych za ten ból.
Dlatego lepszym sposobem dochodzenia roszczeń z punktu widzenia pacjenta są procesy cywilne.
II. Proces karny a cywilny – wyrok skazujący w procesie karnym wiąże sąd cywilny. Często proces karny stanowi więc początek wojny pacjenta z podmiotami leczniczymi i lekarzami.
Nie jest jeszcze jasne, czy równolegle toczy się proces karny, bo z informacji wynika jedynie, że wobec jednej lekarki prokurator umorzył postępowanie karne.
Gdyby tak było, istnieje duże ryzyko zawieszenia postępowania cywilnego do czasu zakończenia procesu karnego.
III. Adekwatny związek przyczynowy a zakażenie – ciekawe jest, że pełnomocnik powódki wskazuje na okoliczność, że nie zna przyczyny śmierci i że czeka na to, co powiedzą biegli powołani przez sąd w toku procesu.
Ten proces jest świetnym przykładem, jak szeroko może pójść atak procesowy, który jest swoistym testem, wobec którego z pozwanych sąd ostatecznie wyda wyrok.
Warto przypomnieć, że w sprawach o zakażenia sąd opiera się również na tzw. dowodzie prima facie, czyli takim dowodzie, gdzie „ustalony przez sąd zespół okoliczności faktycznych, uzasadnia przyjęcie adekwatnego związku przyczynowego pomiędzy hospitalizacją pacjenta w szpitalu i niedołożeniem tam należytej staranności w przestrzeganiu reżimu sanitarnego, a późniejszym zachorowaniem” (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 9 lutego 2000 r., I ACa 69/00).
A w omawianym przypadku mówimy chyba o przypadku bakteriemii, która doprowadziła do sepsy – oczywiście proces sądowy powinien wykazać rzeczywistą przyczynę zgonu (a nie tylko medyczną, którą znamy).
IV. Błąd w sztuce lekarskiej a błąd organizacyjny – musimy pamiętać o tym, że pozwany szpital odpowiadać będzie na innej zasadzie niż lekarz, który opiekował się danym pacjentem.
Niemniej każdy z nich może ponosić odpowiedzialność zarówno za kwestie stricte medyczne (błędna diagnoza lub terapia), jak i zagadnienia organizacyjne (błędy w dokumentacji).
V. Ilość pozwanych podmiotów a regres – wielokrotnie wyjaśniam, że tak właśnie teraz wygląda porada prawna w kancelarii odszkodowawczej, czyli z punktu widzenia pacjenta nie jest na tym etapie istotny stopień zawinienia i rozkład odpowiedzialności po stronie pozwanych.
Do tego dochodzą jeszcze ubezpieczyciele szpitali i lekarzy.
A w konsekwencji z dużym prawdopodobieństwem może dojść do kolejnych procesów, w których ci, od których zasądzono odszkodowania, będą się procesować między sobą.
{ 0 comments… add one now }